Tym razem jesteśmy na starym cmentarzu w Człuchowie! To nie przypadkowa wizyta. Tu znalazła miejsce spoczynku szlachcianka z Jackiewicz, moja prababka Klara z Sucharzewskich Głębocka (1892-1965), jej krewni ze starego rodu tatarskich Wereszczaków! Prawda, że znamy to nazwisko? Ale znajdziemy tu również kilka mogił tych, którzy mieszkali w Schlochau! Hier ruth in Gott... Chyba postu o takim podtytule już nie napiszę. Nie, żebym nie chciał, ale starczy już tego tygodniowego tematu o grobach, grobach, grobach...
Usłyszałem już, że to mój ulubiony temat? Po prostu, co potwierdzam każdą stawianą literką, jest mi bliski. Nawet jeśli nie mogę zapalić znicza za Niemnem, to myślami jestem i przypominam znane mi daty śmierci moich przodków: 21 XII 1924, 14 VI 1925, 6 VI 1938... To mnie usprawiedliwia.
Tego świata nie da się reanimować. Co z tego, że podniosę na człuchowskim cmentarzu krzyż? Co zmienię? Nic! Nie mogę rozklejać się nad każdym utrąconym aniołkiem czy skradzioną płytą. Myślę o tym, ale potem odjeżdżam i wracam do swego świata. Świata żywych.
Zastanawiam się, jak to będzie ze mną? Tak, kiedy zapomną? Kto ostatni będzie umiał wymienić choć moje imię i nazwisko? Sam na własnym drzewie genealogicznym stawiam znaki zapytania. Stoją nie tylko w miejscu dat, ale imion, nazwisk. To intrygujące - owo poszukiwanie kolejnych kart i ich odsłanianie.
Oto, jak inspirujące jest chodzenie po cmentarzach. W poruszającej książce Ph. Arièsa "Człowiek i śmierć" znalazłem wiersz Pierrea de Nessona (1384 - ?):
Gdy umrzesz, to twój czas przeminie,
Gdy będziesz leżał już nieżywy,
To ciało w śmierci twej godzinie
Smród wyda z ciebie przenikliwy...
Mocne uderzenie? A może tylko uświadomienie, że kiedy zamkniemy oczy będziemy jednym wielkim trupim jadem!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.