Virtual Art Museum, to jeden z portali artystycznych na Facebooku. To tam uwagę moją zwróciła galeria kilkunastu obrazów. Autor i ich tematyka zupełnie mi nie znana. Tym bardziej mnie zaintrygowała. Nie ukrywam, że pochodzenie artysty miało dla mnie znaczenie. Węgier! Zapisuję nazwisko i imię, jak robią, to mieszkańcy Budapesztu, najpierw nazwisko, potem imię: Benczúr Gyula (1844-1920). Nie wiem, jakie miejsce w historii malarstwa węgierskiego zajmuje, ale mi kojarzy się z rodzimymi twórcami, co Jan Matejko czy Wojciech Gerson.
Benczúr Gyul - autoportret - 1882 r. - domena publiczna
Podglądam jakieś informacje na temat życia i twórczości Artysty. I okazuje się, że jednym z edukatorów był Carl Theodor von Piloty (1826-1886), którego uczniem był również bohater tego cyklu, a mianowicie Franz von Lenbach (patrz odcinek XXVII, z dnia 17 II 2017 r.). Czy zatem spotkali się w Monachium? Nie ma wzmianki, aby znał Józefa Brandta (1841-1915), który przecież tam kształcił swój talent i jednym z jego profesorów był... C. Th. von Piloty!
Nie będę wymądrzał się o twórcy, którego nie znam. Podstawowe fakty każdy może sobie znaleźć. Żadna sztuka. Polskich stron internetowych poświęconych Artyście nie dostrzegam, poza wiadomo jaką. Wikipedia! Szkoda. Zatem niech przemówią same płótna? Dodam, że talent rozwijał się pod panowaniem jednego monarchy: Franciszka Józefa I (1848-1916). Stąd i nie dziwota, że znajdziemy obrazy związane z tym cesarzem Austrii i apostolskim królem Węgier oraz jego małżonką, Elżbietą von Wittelsbach (Sissi, Sisi) oraz bohaterami tamtego okresu, jak choćby Andrássy Gyula, których raczej przedstawiać nikomu nie potrzeba.
Zachodzę w głowę przy takich okazjach, co o węgierskich monarchach pojawia się w naszych szkołach? Na pewno musi być kilka słów o Arpadach (patrz choćby postać św. Kingi), na pewno Andegawenach (w końcu to i Ludwik, i Jadwiga, ale i Karol Robert), potem coś dodajemy, gdy Władysław III Jagiellończyk został w 1440 r. wspólnym monarchą dla Krakowa i Budy. Nie pomnę czy Marcin Korwin czy Jan Zapolya zjawiają się. "No, Stefan Batory!" - wykrzyknie entuzjastycznie ten i ów. I kropka?
Powyżej dwie wizje chrztu króla Stefana I (1000-1038), świętego kościoła katolickiego. Nie wiem na ile sprawdzona jest pogłoska jakoby słynna korona tegoż monarchy miała być pierwotnie zwieńczeniem skroni księcia Bolesława Chrobrego (992-1025). Faktem pozostaje, że średniowieczne związki Piastów z Arpadami były dość częste, polityka państw krzyżowała się, by na koniec sprawić, że zaistniały w wspólnych dziejach aż dwie unie personalne.
Dość wyjątkową pozycję w historii Węgier zajmują rządy Macieja Korwina (1458-1490). I tu na powyższych płótnach dwa upamiętnienia króla Węgier, Chorwacji i Czech. Prędzej znany jest pomiędzy Polakami jego ojciec, bo to Janos Hunyady (ok. 1387-1456). A tego powinniśmy pamiętać z sromotnej klęski, jaką zadano wojsko węgiersko-polskim pod Warną w 1444 r. Tak, tej zakończonej śmiercią JKM Polski i Węgier, Władysława III Jagiellończyka, odtąd zwanego Warneńczykiem.
O oblężeniu i zdobyciu Budy w 1686 r. nie uczymy się w szkole. Dla samych Węgrów, to ważny fakt, bo odtąd zaczyna się czas, kiedy rozpoczęły się na dobre rządy Habsburgów! I trwały do upadku monarchii Austro-Węgierskiej w listopadzie 1918 r. Wyjątkowym symbolem pojednania z tą dynastią (po śmierci Karola VI linia lotaryńsko-habsburska) w XIX w. bez wątpienia stała się żona Franciszka Józefa I, cesarzowa Elżbieta von Wittelsbach (1854-1898). Nauczyła się węgierskiego, umiała sobie zjednać węgierska elitę. Do dziś monarchini jest z sentymentem wspominana przez Węgrów.
Bez wątpienia jednym z filarów owego politycznego zbratania Budapesztu z Wiedniem był Andrássy Gyula (1823-1890). I na jego portrecie chcę zakończyć to nasz spotkanie z węgierskim malarzem, węgierską historią, węgierskim duchem jakie tchnie z płócien.
Ten cykl nie pretenduje do roli wyczerpujących biografii i galerii. To się nie uda. Choćby z powodu takiego, że... nie posiadam szerokiej wiedzy o danym artyście. Jestem zdania, że tych kilka płócien, jakie zostawił Benczúr Gyula, daje nam wyobrażenie o tej twórczości, tematyce. Czy zachęci do poszukiwań, odwiedzenia prawdziwej galerii? Możliwe, że tak. Dziesięć prac jednego malarza na polskim blogu, to też dobrze. Chciałbym wierzyć, że w tej chwili ktoś po tamtej stronie siedzi i pisze np. o Jacku Malczewskim. Rzekomo Polak Węgier, to dwa bratanki? Dla mnie jak zwykle pouczająca wędrówka po twórczości i historii. Bo każdy z tych obrazów mógłby stać się podstawą napisania kolejnego tekstu/postu/artykułu. I o to chodzi w tym cyklu. Spojrzenie na historię oczyma malarzy, ich dzieł (znanych i kompletnie nam obcych).
PS: Okazuje się, że Malarza Franciszek Józef I wyróżnił Odznaką Honorową za Dzieła Sztuki i Umiejętności (Ehrenzeichen für Kunst und Wissenschaft), którą uhonorowano też m. in. G. Verdiego i... H. Sienkiewicza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.