Strony

Strona główna

poniedziałek, 27 stycznia 2025

Auschwitz-Birkenau - głos oprawcy...

"Wiedziałem, że z Oświęcimia można zrobić coś użytecznego tylko dzięki niestrudzonej, uporczywej pracy wszystkich, począwszy od komendanta a skończywszy na ostatni więźniu. Aby wprzęgnąć wszystkich do tego zadania, musiałem łamać wszystkie tradycyjne zwyczaje i nawyki obozów koncentracyjnych" - to wypowiedź nie byle kogo, a samego Rudolfa Hößa (1901-1947) [1]. Kiedy 20 IX 2007 r. odwiedziłem KL Auschwitz kolega Michał  prosił mnie, abym w ogóle nie wyciągał aparatu fotograficznego. Nie posłuchałem go. Wiedziałem, że jestem tu po raz pierwszy i ostatni. Bo nikt nie namówi mnie, abym miał przekraczać obozową bramę z napisem "Arbeit macht frei" lub szedł rampą w Birkenau. Jedna wizyta starcza na cały życie, aby świadczyć czym były niemieckie obozy zagłady. Nie ukrywałem nigdy, ale czułem wewnętrzną satysfakcję z fotografowania szubienicy, na której 16 kwietnia 1947 r. powieszono osławionego komendanta Auschwitz-Birkenau!

Auschwitz - szubienica, na której powieszono R. Hößa - foto własne - 20 IX 2007 r.

Uważam, że warto, że należy spojrzeć na Auschwitz-Birkenau oczyma zbrodniarzy hitlerowskich. Cały czas wierzę, że te moje cytowania sprawią, że Czytelnik bloga (czy blogu?) sięgnie po tę literaturę. Nie może być tak, że widzimy świat tylko ofiar. Skoro kaci pisali, to czytajmy też katów! Porazi nas zapewne, że niemieccy bandyci szli tylko do... pracy. Służyli III Rzeszy! Wykonywali tylko rozkazy?! 
Tak, ogarnia nas przygnębienie i strach! Że oto jeden człowiek odmawiał drugiemu człowiekowi człowieczeństwa, zamieniał imiona i nazwiska na obozowy numery i stawał się panem życia, cierpień i śmierci setek tysięcy! Jak to możliwe? - zawsze będzie do nas wracać. Jakbyśmy nie podejmowali tematu o odpowiedzialności za ludobójstwo czasów II wojny światowej (1939-1945).  

Rudolf  Höß -  1944 r.  - domena publiczna

Ze wspomnień komendanta Rudolfa Hößa

Komendant wydaje wytyczne i zarządzenia dotyczące ogólnego kształtowania się życia więźniów w myśl założeń, jakie uważa za słuszne, ale to, jak to zostanie wykonane, zależy tylko i wyłącznie od kierownictwa obozu. Komendant jest całkowicie uzależniony od ich dobrej woli i rozsądku, chyba że sam przejmie ich funkcje, jeśli im nie ufa lub też uważa ich za nie nadających się do pracy. 

Od początku byłem całkowicie pochłonięty - wprost opętany - moim zadaniem i otrzymanym poleceniem. wyłaniające się trudności podniecały mój zapał. Nie chciałem kapitulować, nie pozwalała mi na to moja ambicja. Widziałem wciąż tylko swoja pracę. 

Moim zadaniem była jednak i pozostała na stałe budowa i rozbudowa obozu. Z biegiem lat przybyło jeszcze wiele innych zadań, lecz moje główne zadanie, które mnie całkowicie absorbowało, pozostało bez zmian. Jemu poświęciłem wszystkie swoje myśli i starania; jemu musiałem zostać podporządkowane wszystkie inne sprawy. 

W Oświęcimiu zmieniłem się; widziałem, jak moi tzw. "współpracownicy" oszukują mnie na każdym kroku, codziennie przeżywałem nowe rozczarowania. Stałem się podejrzliwy, widziałem wszędzie tylko chęć wprowadzenia mnie w błąd, tylko najgorsze rzeczy.

Jeśli chciałem sprostać memu zadaniu, musiałem być jak motor, który nieustannie popędza do pracy przy budowie, który ciągle wszystkich pcha naprzód i porywa za sobą zarówno SS-mana, jak i więźnia.

Wśród więźniów sprawujących funkcje przełożonych dość jest jednak i tego rodzaju kreatur, które dręczą współwięźniów fizycznie i psychicznie na skutek swego chamskiego, brutalnego i podłego usposobienia oraz zbrodniczych skłonności, a nawet swoim sadyzmem potrafią ich zaszczuć na śmierć. 

Myślom o ucieczce stały jednak na przeszkodzie represje: aresztowanie rodzin, likwidowanie po dziesięciu albo i więcej towarzyszy niedoli. wielu uciekających nie troszczyło się zbytnio o represje - ryzykowali ucieczkę mimo to.

W Oświęcimiu występowało to samo zjawisko co podczas egzekucji w Sachsenhausen: ci, którzy umierali w imię pewnej idei, szli na śmierć śmiało i spokojnie, aspołeczni zaś zachowywali się bądź obojętnie, bądź bronili się przed śmiercią. 

Żadnemu, nawet najsilniejszemu kierownictwu obozu nie udałoby się utrzymać w karbach tysięcy więźniów i kierować nimi, gdyby nie przychodziły mu z pomocą wzajemne antagonizmy więźniów. Im liczniejsze są antagonizmy i im gwałtowniejsze toczą się walki o władzę pomiędzy więźniami, tym łatwiej można kierować obozem. 

Wypadki ludożerstwa nie należały w Brzezince do rzadkości. Ja sam natknąłem się na Rosjanina leżącego pomiędzy zwałami cegły, któremu rozpruto brzuch jakimś tępym narzędziem i w którego zwłokach brak było wątroby. Zabijali się nawzajem, aby zdobyć coś nadającego się do zjedzenia. 

Himmler wysłuchał liczb dotyczących śmiertelności wśród cyganów. [...] Himmler obejrzał wszystko dokładnie i dał mi rozkaz, żeby zlikwidować cyganów po uprzednim wybraniu zdolnych do pracy, podobnie jak robiono z Żydami. 

Gdy w poprzednich latach uwięzieni Żydzi liczyli na to, że pewnego dnia zostaną zwolnieni, i wskutek tego ciężar obozu był dla nich psychicznie o wiele lżejszy, to w Oświęcimiu Żydzi nie mieli żadnej nadziei co do tego. Wszyscy bez wyjątku wiedzieli, że są skazani na śmierć i tylko tak długo będą żyli, jak długo będą mogli pracować. [...] Byli fatalistami; cierpliwie i obojętnie znosili nędzę i udrękę obozu.

Musiałem być coraz bardziej surowy, nieczuły i coraz bardziej bezlitosny wobec niedoli więźniów.  Widziałem wszystko zupełnie dokładnie, czasem aż nazbyt realnie, ale nie wolno mi się było temu poddać.

Nie da się z obojętnością czytać, co w polskim więzieniu przelał na papier były komendant Auschwitz-Birkenau! To lektura pożądana, ale chwilami trudna do przyswojenia. Świat widziany oczyma SS-Obersturmbannführera. Niech tych kilka cytatów będą wstępem, aby wziąć do ręki ten mimo wszystko niezwykły dokument. Odsyłam do obejrzenia poruszającego filmu, pt. "Strefa interesów", w reżyserii J. Glazera z 2023 r. Wtedy otrzymamy obraz pełniejszy zbrodniarza i świata, który sam tworzył z gorliwością niemieckiego podwładnego opętańczej idei, jaką wpoił Niemcom austriacki przybłęda, Adolf Hitler!  


Egzekucja Rudolfa Hößa - domena publiczna

PS: Będąc w Auschwitz przywiozłem publikację pt. "Oświęcim w oczach SS". Warto i do niej zajrzeć. Tam też cytowania ze wspomnień, które są kanwą tego pisania. 

[1] Hoess R., Wspomnienia komendanta obozu oświęcimskiego, tłum. J. Sehn i i E. Kocwa, Wydawnictwo Prawnicze, Warszawa 1960, s. 107, 109, 111, 112, 113, 114, 117, 119, 121, 122, 127, 133, 143

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.