środa, grudnia 04, 2024
Piłsudok...
...proszę niczego nie korygować przy tym tytule. Bo to zapis historyczny. Popełnił go przed wieloma laty jeden z moich uczniów (uczennica?) ze Szkoły Podstawowej nr 22 w Bydgoszczy. Ubawiła mnie ta forma, a potem nawet jeden z folderów w komputerze, który pęczniał od stosownej ikonografii, nazwałem w ten sposób. W ten sposób utrwaliła się na dobre. Wiadomo o kogo chodzi. W końcu wspominam na dzień przed 5 grudnia, ale dla mnie 4 grudnia ma symboliczny wymiar. I nie chodzi bynajmniej o świętą Barbarę. A o dzień 4 grudnia 1981 r., kiedy z nieodżałowanej pamięci moim przyjacielem Tadeuszem Rózgą (1962-2021), rozlepiałem ulotki na 114 urodziny Marszałka. A byliśmy w klasie maturalnej i podobna aktywność na pewno nie spodobałaby się naszym szkolnym władzom, tym bardziej, że czynu dokonywaliśmy w czasie uczniowskiej... samowolki.
Kto westchnie: "Ile można o Piłsudskim?". Albo można pójść krok dalej i dorzucić: "A kogo On dziś obchodzi?!" Z takimi i podobnymi pytaniami spotykam się to tu, to tam. A warto dodać, że mieszkam w mieście, gdzie w pewnych środowiskach (czy nawet domach) żywy jest duch i pogląd na świat endecki, rodem z pism pana Romana Dmowskiego czy ducha gen. Józefa Hallera von Hallenburga. Tak, Bydgoszcz czy Poznań, to raczej nie matecznik piłsudczyków. Na moje spoglądanie na historię wywarł jednak wileński dom, tradycje Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jest o tym dość na tym blogu.
Zatem: ile można? Obawiam się, że statystyczny Polak kojarzy Marszałka z "Kasztanką", maciejówką i może Sulejówkiem. W końcu o Pierwszym Żołnierzu Odrodzonej Rzeczypospolitej wspomina się dwa razy do roku? No, tak: 15 sierpnia i 11 listopada. Przy tej pierwszej okazji dodatkowo bredzi się o... cudzie nad Wisłą, a nie strategii za którą odpowiedzialny był Naczelny Wódz (bez względu na autora planu ataku na hordy bolszewickie prące na Warszawę). Mało. 12 maja? Cisza! 5 grudnia? Cisza! Na półkach księgarskich więcej książek o Hitlerze czy Stalinie, niż Józefie Piłsudskim.
Imponuje mi pewna wspólna historia, jaka zaciążyła na losach rodzin Piłsudskich i moich Poźniaków (onegdaj w oszmiańskim siedzącej powiecie szlachcie). Myślę o krwawym roku 1863 r. na Litwie i kacie styczniowej insurekcji, generał-gubernatorze Michaile Murawiowie. W tym miejscu dodam, że ten kat wpisał się w życia takich rodzin jak choćby Kieniewiczów czy Łapickich (ostatnio słuchałem w Radiowej Dwójce wspomnień pana Andrzeja Łapickiego, było tam m. in. o jego dziadku). To jest ta więź historyczna, która buduje naszą tożsamość i zapewne dumę z czasu minionego.
Nie wiem kogo dziś w ogóle rusza data 5 grudnia 1867 r. (czy jak ktoś woli 23 listopada 1867 r. wg. starego style). Był czas, kiedy (będąc doradcą metodycznym) zapraszano mnie do szkól różnego typu, aby to i owo opowiedział o Dziadku. Za każdym razem starałem się (często było to m. i n. VIII LO czy SP 35 w Bydgoszczy) pokazać różne bohatera oblicza. Starałem się unikać apoteozowania, choć wiem, że dla wielu mogę wydawać się fanatykiem Pierwszego Marszałka. Bez wchodzenia tu w szczegóły, a uprzedzając ewentualne zarzuty, dodam: nie potrafię gloryfikować przewrotu majowego, walki z Sejmem, procesu brzeskiego czy Berezy Kartuskiej. Bo trudno tu bronić pewnych tez i porywać się na pozytywne oceny czynów Marszałka. Tego samego dotyczą sprawy osobistej biografii. Nie uprawiam bałwochwalstwa. Jak naucza pewien klasyk: nie nazywam szamba perfumerią.
5 grudnia 1867 r. w majątku Zułów na Żmudzi Marii z Billewiczów i Józefowi Walerianowi małżonkom Piłsudskich urodził się syn, dano mu na chrzcie imiona: Józef Klemens. Wpisał się znacząco w pokolenie tzw. pogrobowców powstania styczniowego i swoim czynem, uporem, determinacją wydatnie przyczynił się do powstania II Rzeczypospolitej. Wszystko zaczęło się jednak w Zułowie, potem było Wilno, Sybir, PPS, Cytadela, Rewolucja 1905 i wielka wojna. Tadeusz Hiż (1883-1945) swój wiersz, bez tytułu, zaczął tak:
Zułów. Pierwsze wrażenia pacholęce dziecka.
Mosarz. Stara kolebka rycerskiego rodu.
Nim błysła maciejówka i kurtka strzelecka,
tam dusza heroiczna mężniała za młodu. [1]
Odpowiem na koniec: ile można? - tyle, co trzeba; kogo On obchodzi? - mnie ON obchodzi. I tyle, albo aż tyle na 5 grudnia. Szkoda tylko, że Tadkowi nie mogę powiedzieć: stary, to już 43. lata od naszego po mieście biegania i czczenia urodzin wtedy zakazanych.
[1] Hiż T., * * *, /w:/ Blasku legendy. Kronika poetycka życia Józefa Piłsudskiego, opracowanie i wybór K. A. Jeżewski, Editions Spotkania, Paryż 1988, s. 31
[2] wszystkie zdjęcia mego wykonania z lat minionych
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.