środa, października 27, 2021

...na 163-cią rocznicę urodzin Theodore'a Roosevelta - 27 X 1858 r.

Leży przede mną książka. "Sunday Times" napisał o niej: "Czysta przyjemność lektury". I ja tak uważam. Shaun Usher w książce "Przemowy niezapomniane" zebrał i opracował słowa, które zmieniły bieg historii, a my możemy teraz czytać dzięki Wydawnictwu Sine Que Non i trudowi tłumaczy: Jerzyny Słomczyńskiej i Adama Kożuchowskiego. Postanowiłem wykorzystać mowę dwudziestego szóstego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Theodore'a Roosevelta (1901-1909). Raczej w świadomości Polaków pan Białego Domu skromnie rozpoznawalny. Możliwe, że większość nas kojarzy go z niedźwiadkiem zwanym Theddym lub pokrewieństwem z Franklinem Delano Rooseveltem czy górą Rushmore. I pewnie na tym koniec. Nie chcę się pastwić nad rodakami. Własnej historii nie znamy, to co nam się zabierać za tą zza Wielkiej Wody. Tylko później nie ciskajmy się, że jakiś John, Bill czy  James nie odróżnia powstania w getcie od powstania warszawskiego. 
 
Theodore Roosevelt - październik 1910 r. - domena publiczna.
 
Rocznica urodzin, to dobra okazja, aby wczytać się w to, co w 1912 r. mówił wtedy eks-prezydent USA. Przemówienie tym ważne, że dopiero co niejaki John Schrank strzelał do polityka! Życie uratował brulion przemówienia, które Roosevelt miał w kieszeni grubego płaszcza. Kula jednak dotarła do celu, wdarła się do ciała i... tam już pozostała na zawsze. Kiedy potem pytano go, jak się czuje, odpowiedział: "Jak z reumatyzmem, tyle że dużo gorzej". Prawda, że tego tym bardziej nie wiedzieliśmy?
Jednego na pewno nie można odmówić T. R.: miał poczucie humoru! I to najlepszego kalibru, skoro swoje przemówienie zaczął od zdania: "Przyjaciele, proszę was, abyście byli tak cicho, jak tylko możecie. Nie wiem, czy w pełni do was dotarło, że właśnie zostałem postrzelony, ale zabicie łosia wymaga większej sztuki". Nie zapominajmy, że mówiący te słowa sam był zapalonym myśliwym, ale ten wątek pomijam, aby nie zniesmaczyć miłośników, obrońców i wojowników przyrody. Ocenił zamachowca: "Nie wiem, kim był ten człowiek, który do mnie strzelał. [...] Nie wiem, kim był ten człowiek ani kogo reprezentował. Był tchórzem". Nie będę analizował drobiazgowo całej mowy, od tego mamy książkę, po którą zapewne ten czy ów sięgnie. Ja chcę z niej wydobyć, to co mimo upływu stu i kilku lat wciąż do nas przemawia. Zdaję sobie sprawę, że w przeciwnym razie musiałbym to pisanie obłożyć przypisami, a tego bym nie chciał. Mogłoby to odstraszyć czytelników, którzy uciekli by od dalszego czytania.
Zatem zostawiam amerykańskie spory i inne szczegóły, aby zostawić kilka cennych uwag, nauk, spostrzeżeń T. R.:
  • ...zwracam się do wszystkich codziennych gazet, de republikanów, demokratów i przedstawicieli partii socjalistycznych: nie możecie, miesiąc po miesiącu i rok po roku, atakować oponenta poprzez rozsiewanie oszczerstw i nie oczekiwać, że ludzie o brutalnej, gwałtownej naturze, zwłaszcza ograniczeni umysłowo, nie zostaną e ten sposób zainspirowani do działania.  
  • To, na czym mi zależy, to mój kraj.
  • Sam na trybunie nigdy nie powiedziałem przeciw nikomu ani jednego słowa, którego nie mógłbym obronić.
  • Walczyłem i walczę o dobro naszego wspólnego kraju.
  • Nie uważamy za istotne, w jaki sposób człowiek czci swego Boga lub gdzie się urodził. Ważne są dla nas kwestie ducha i celu. 
Mogą być przydatne AD 2021? Znowu: to nie powód za zadowolenia.  Kiedy wynotowywałem pierwsze zdanie (to o roli prasy) pomyślałem o dwóch zabójstwach w historii Polski: Gabriela Narutowicza (16 XII 1922 r.) i Pawła Adamowicza (19 I 2019 r.). W chwili, kiedy stawia się w Polsce mury, płoty i zasieki (te rzeczywiste i te w naszych sercach oraz domach), kiedy dzieli się Polaków, jednych stawia na piedestały (które często pilnować musi horda policjantów), a drugich spycha do poziomu ideologii, to z chęcią rozesłałbym mowę dwudziestego szóstego prezydenta USA do tak myślących polityków. Oczywiście moglibyśmy usłyszeć z nie jednych ust, że nikt w obcych językach nas pouczał nie będzie. Jakie to ohydne, prostackie i niegodziwe. Chciałbym ujrzeć kiedyś takie zdanie na transparentach: "PROSZĘ, ABYŚMY ZWRACALI UWAGĘ WYŁĄCZNIE NA JAKOŚĆ OBYWATELSTWA DANEGO CZŁOWIEKA, ABYŚMY ODRZUCALI JAKO NAJGORSZEGO WROGA TEGO, KTO PRÓBUJE NAS ZMUSIĆ DO DYSKRYMINACJI KOGOKOLWIEK Z POWODU JEGO WYZNANIA CZY MIEJSCA URODZENIA"
  • ...pamiętajcie, że skoro sami dla siebie chcecie sprawiedliwości, to musicie również czynić sprawiedliwość.
  • Nie mówię niczego, o czym nie wiem.
  • Jesteśmy za prawami dla ludzi, jakkolwiek można je najlepiej wprowadzić w życie.
  • ...jeśli to będzie możliwe, chciałbym przyczynić się do tego, abyśmy mieli więcej sprawiedliwości bez strat materialnych.
  • Przyjaciele, chcę, aby nasi ludzie stali obok siebie bez względu na obecne między nimi różnice, klasę społeczną czy zawód. [1]
W czasie tej mowy wielokrotnie Theodore Roosevelt nawiązywał do stanu po zamachu: "Nie żałujcie mnie. Ja mam się dobrze" lub "Ze mną jest wszystko w porządku - jestem trochę obolały. Każdy ma prawo być obolały, gdy tkwi w nim kula" czy "Nie roztkliwiajcie się nade mną. Miałem, i wciąż mam, najlepsze życie". Skoro jest z przekąsem i wokół zamachu z 14 X 1912 r., to sięgam po jedną z książek prof. Longina  Pastusiaka (cytowanie jest już w tym pisaniu, gdy wzmiankowałem o strzelaniu), a tam czytamy: "Roosevelt zachował wyjątkowo zimna krew. Usłyszał strzał, widział zamachowca i czuł, że jest ranny. Mimo to postanowił udać się na spotkanie i wygłosić przemówienie. Podniósł tylko rękę do ust i zakaszlał. Nie widząc krwi, stwierdził, że na ma uszkodzonych płuc. Krzyknął do zamachowca: «Ty nędzna kreaturo» i kazał kierowcy jechać na wiec. «Przemówienie wygłoszę - powiedział - dopóki jest życie we mnie». Przemawiał pięćdziesiąt minut z kulą w piersi. Później dopiero poddał się badaniu".[2] Okazuje się, że po zamordowaniu w 1901 r. prezydenta Williama McKinleya (strzelał Amerykanin o polskim rodowodzie, Leon Czolgosz) Theodore Roosevelt nosił przy sobie pistolet. Miał go on uratować gdyby doszło do zamachu. Czy w 1912 r. miał go przy sobie? Autorzy milczą.
 
_________________________________________
[1] Usher S., Przemowy niezapomniane. Słowa, które zmieniły bieg historii,  tłum. A. Kożuchowski i J. Słomczyńska, Wydawnictwo SQN, Kraków 2019, całość s. 34-44
[2] Pastusiak L.,  Polityka i humor, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, s. 163, 166-167

Brak komentarzy: