czwartek, czerwca 04, 2015

Przeczytania... (42) - "Na rogu świata i nieskończoności. Wspomnienia o Franciszku Fiszerze" zebrał Roman Loth (Wydawnictwo ISKRY)

Poeta jest podobny księciu na obłoku,
Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;
Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku –
Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka.
 
 "Albatros" Ch. Baudelaire
                                               *      *      *
1 kwietnia pisałem na tym blogu: "Warto zaczerpnąć ducha tamtych czasów przy lekturze Andrzeja Z. Makowieckiego «Warszawskie kawiarnie literackie» . Powołuje się ona tam na wspomnienia Romana Lotha (niestety nie posiadam tegoż «Na rogu świata i nieskończoności. Wspomnienia o Franciszku Fiszerze» )". Jest druga połowa maja i leży przede mną książka ISKIER! Jak można się do tej książki nie uśmiechać? Pewnie, jeśli ktoś nie wie kim był Franciszek [Franc] Fiszer (1860-1937), to go tyle objedzie moje zadowolenie, co mnie pogoda na Borneo... Ale to jest książka, która aż prosi: otwórz mnie, zabiorę Cię do świata minionego, poznasz rubasznego olbrzyma!... Czyż rysunek Jerzego Zaruby na okładce nie pomaga nam w tym zaproszeniu?
Nieomal wracam do myśli, jaką zamykałem primaaprilisowy post, czyli oceny kim był F. F.: "Fiszer nie pozostawił po sobie niemal żadnych dokumentów, ani urzędowych, ani prywatnych, żadnych - poza kilkoma listami - tekstów pisanych, nic, co by pozwoliło dotrzeć do niego samego". To opinia R. Lotha. Dlatego ja w swym zachwycie nad książką, którą zebrał i spisał Roman Loth pokieruję się malowaniem portretu Fiszera słowami tych, którzy otarli się o Jego osobowość, wielkość (choćby ze względów kubaturowych?).  Niech nikogo nie zwiedzie taka opinia Autora zbioru: "...w roku 1860 została otwarta biografia całkiem szczególna: biografia pusta, w którą pomiędzy daty urodzenia i zgonu niewiele więcej da się wpisać poza szyldami kawiarni, nazwiskami przyjaciół, wreszcie poza garścią anegdot i bon motów, pozostawionych w jedynym spadku". Artur Śliwiński w 1937 r. przyznał: "Franciszek Fiszer pozostawił po sobie legendę, prawdę o sobie zabrał z sobą do grobu". 

Juliusz Nagórski "Franciszek Fiszer" (Fragment)

Tak Tuwim, wierszem z 1924 r. "Do Franciszka Fiszera" wprowadza nas w krainę niemal mityczną, której "kolorowym ptakiem" był F. F.:

Franciszku! Jakiż to wicher radości
Na skrajach ziemi się pieni?
Patrz: milion płomiennych wieczności
Piramidami wyrasta z przestrzeni.

Kto jest adresatem tej wyjątkowej książki. Banałem będzie napisać: każdy! Nie jestem warszawianinem, nie mam silnych ciągot ku folklorowi tego miasta? Tylko, że wśród mych lektur jest m. in "Wiech". Czy mógłbym nazwać Stefana Wiecheckiego następcą Fiszera? Chyba nie, ale chodzi o koloryt, jaki sobą nieśli. Jeden kawiarniano-literacki, drugi  prasko-lump-proletariacki! Pan F. F. i pan "W" dopiero razem tworzą obraz Warszawy, jaki bezpowrotnie odszedł. Książka, którą zebrał R. Loth choć na kilka godzin czytania oddaje nam tego ducha. Możemy być w Ziemiańskiej, usiąść koło Leśmiana lub Tuwima, przypić z Wieniawą. Tego zazdroszczę Fiszerowi i tym, którzy Go gościli. Choćby rodzina Tatarkiewiczów! Niech ta garść wspomnień będzie godną rekomendacją:
  • Próżniacze życie Franciszka Fiszera wypełnione było w istocie ciągłą pracą myśli. (Roman Loth)
  • Franc Fiszer, większy filozof, niż myśleli ci, którzy znali go tylko z jego niebotycznych powiedzeń często mówił o sobie, że jest Bogiem, co było tylko paradoksalnym wykładem właśnie jego filozofii. (Jan Lechoń)
  • Fiszer nie był zdolny do żadnego metodycznego, zdyscyplinowanego wysiłku. Poza beletrystyką nie czytał prawie nic. Książki filozoficzne przerzucał. [...] Nauk przyrodniczych nie znał. (Eustachy Czekalski)
  • [Fiszer - przyp. K.N.] znany [był] z tego, że co dzień przynosił nową definicję metafizyki. Tak ją przerabiał i udoskonalał, aż wreszcie pozostały tylko cztery, nawet dla niego niezrozumiałe słowa. (Bolesław Leśmian)
  • Wytwarzał wokół siebie nie każdemu dostępną sferę wolności ducha, którą dzieci nasz będą znały już tylko z literatury. (Kazimierz Błeszczyński)
  • Coś wzruszającego było w bruderszaftach starca, zawieranych z ludźmi o pół wieku od niego młodszymi. (Józef Wittlin)
  • Niezniszczalność życia tak biła z Fiszera, jak światło i żar bije ze słońca. (Wacław Grubiński)
  • Sam jego głos, nawet wtedy, gdy starał się mówić szeptem, był tak donośny, a zarazem tak fascynujący swa dykcją, swym swoistym wdziękiem i kolorytem, ze gdy Fiszer zaczął przemawiać, milki zazwyczaj wszyscy. (Artur Śliwiński)
  • ...Fiszer był gadułą, nie dawał przyjść do słowa, a jego dziwaczne paradoksy denerwowały słuchaczy. (Zuzanna Rabska)
  • Falstaf z wyglądu, o dowcipie i inteligencji Woltera, a sądząc po trybie życia - można by go określić jako przedsartrowskiego egzystencjalistę. (Artur Rubinstein)
  • Był z tych, co "nie sieją i nie orzą", a jednak żyją i upiększają życie innym. (Jerzy Jabłoński)
  • Fiszer zmuszał nie tylko do szukania takiego czy innego tomu poezji, prozy literackiej czy filozoficznej,a le czytał je głośno, mówił o nich, analizował, krytykował, wynosił pod niebiosa albo mieszał z błotem... (Maria Jabłońska)
  • Byłem urzeczony jego inteligencją, wiedzą, subtelną etyką, radością życia. [...] z myślą o nim studiowałem w ciągu dwóch lat czystą filozofię na uniwersytecie w Genewie. (Jan Glinka)
  • Kochał ten świat, żył nim, podnosił jego temperaturę, wniósł weń siłę entuzjazmu, promieniował, karmił twórczym fluidem. Był artystą. (Józef Wasowski)
  • Każde spotkanie czy rozmowa z Fiszerem stawały się przygodą, wycieczką w nieznane. (Jerzy Zaruba)
  • Sam obżartuch, budzący podziw otoczenia swym niezrównanym apetytem, umiał zarażać nim najbardziej powściągliwych ascetów i głodomorów. (Edward Kozikowski)
  • Widzę Franca Fiszera jako znakomitego znawcę literatury, poezji, filozofii i genialnego humorystę, ale wydaje mi się, że w głębi był człowiekiem smutnym. (Halina Ostrowska-Grabska)
  • Pojemność żołądka i gastronomiczne upodobania Fiszera stały się już legendą i przysłoniły we wspomnieniach wiele istotniejszych i bardziej wartościowych cech jego niezwykłej osobowości. (Hanna Matkowicz-Olczakowa)
  • Franciszek Fiszer nie skalał się nigdy żadną pracą ani twórczością, a wielbiło go kilka kolejnych pokoleń literackich. (Juliusz Sakowski)
  • Fiszer nic nie pisał, ale za to od wielu lat groził, że napisze traktat, którym zapędzi w róg wszystkich filozofów. (Adam Ważyk)
  • Łatwiej jest jednakże wyrzeźbić lwią głowę Fiszera-filozofa, niźli dać pojęcie o jego filozofii komuś, kto jej nie poznał ongi z osobistego z nim zetknięcia się w jego bohaterskim okresie przedwojennym. (Kazimierz Błeszyński)
  • ...sądzę, że coraz częściej, wspominając tego miłego towarzysza, zdarzy się [...] pomieścić go nie pomiędzy osobami, które żyły życiem realnym, ale raczej między tymi, które są napisane, które się zna z powieści czy z teatru. (Tadeusz Boy Żeleński)
Jak sam określiłbym Franca Fiszera?  Rubasznym pasożytem! Podziwiam, jak udało mu się żyć na "rachunek innych"? W końcu dożył mniej więcej osiemdziesięciu lat. Ten post jest prologiem do innego, li tylko anegdotycznego spotkania z Francem F.! Jest tu ich bez mala pięćdziesiąt stron (+ te, które wpleciono do wspomnień). Warto przypomnieć, że 25 marca minęła nie-okrągła 155 rocznica urodzin tego Oryginała. Myślę, że tych kilka wydobytych opinii o Nim zachęci do wczytania się w biografię barwną, fascynującą, nietuzinkową i niepowtarzalną. Bo nie było i już chyba nie będzie drugiej tak osobliwej Persony! Nie starczyłoby sklonować świat, w jakim żył. Reanimować dorożki i "Ziemińską" czy "U Miki"? Tego się nie da. Każda, pożal się Boże, rekonstrukcja będzie tylko mierną naśladowczynią... Zresztą czy słowa autora zbioru nie odbieraj nadziei: "Żart Fiszera jest właściwie nie do powtórzenia". Człowiek, który uparcie podawał, że ma 28 lat! Oto fantazja godna naśladowania!... Mała próbka poczucia humoru i życiowej filozofii, ciętego języka i swoistej megalomanii:
  • Bolesław [Leśmian] pewnie nie przyjdzie, gdyż przejechał go jamnik.
  • Mam na panem tę przewagę, że pan czytał Prousta, a ja nie.
  • Śmierci nie ma.
  • Miałem niesłychane kombinacje myślowe. Nie mogę ich zebrać...
  • Zachód słońca nie jest zachodem słońca, lecz symbolem diabli wiedzą czego, las jest symbolem, burza jest symbolem i indyk jest symbolem, zwłaszcza nadziewany!
  • Pikanteria jest sprawą subiektywnej wrażliwości. Co do mnie, to pierwiastek pikanterii najmniej mnie pociąga w dziedzinie gramatyki.
  • Naukowy punkt widzenia na utwory literackie jest takim samym nonsensem, jakim byłyby literackie punkty widzenia na chemię.
  • Czyta! Sądzi, że w ten sposób staje się inteligentniejszy!
  • ...nigdy nie mówiłem, że geniusz nie może być kretynem.
  • Pan wpierw umrzesz, a ja stanę nad pańską trumną i powiem: widzisz, idioto, umarłeś, a więc zrobiłeś, co mogłeś zrobić najlepszego, a ja żyję i w dalszym ciągu drwię sobie z ciebie!
  • Nie mów pan niebyt, bo stwierdzasz pan byt niebytu.
  • W dzisiejszych czasach nie ma miejsca dla świętych.
  • A co sobie kolega, mylicie? Oddawać książki? A w jaki sposób powstawałyby duże biblioteki?
  • Panie Edwardzie [Słoński - przyp. KN]! gdyby jakaś celowość naprawdę istniała w obiektywnym świecie, to przecież dawno już pierwsza lepsza cegła byłaby spadła z dachu i zabiła pana, żeby mnie pan nie nudził. 
  • Bolciu, Bolciu [Leśmian - przyp. KN]!... Przestań-no skakać po mnie, jak pchła po słoniu...
  • Zmiażdżyłem tego durnia!...
  • Absurdalny bałwan!
  • Stworzyłem nową religię. Już mam pięć przykazań!
  • Książek nie pożyczam z zasady!
  • Niebywałe... Pani jest fenomenalnie głupią kobietą.
  • Drynda! drynda to jedyny środek lokomocji!
  • Wszystkie te umiarkowane, zdroworozsądkowe, trzeźwe filozofie - cóż to za piła!
  • O pozycji decyduje kaliber człowieka, a nie taki czy innym gryps pośmiertny.
  • Chrystus nigdy nie napisał ani jednego słowa, a spowodował największy przewrót w historii.
  • Tylko mędrzec potrafi chytrze wtargnąć do królestwa durniów.
Jak nie poznać człowieka, który na przyjęciu upycha do kieszeni ciastka, aby je... zanieść "dawnej gosposi czy postarzałej pannie służącej", jak wspominał A. Słonimski. Jak nie poznać człowieka, który umierając recytuje "Albatrosa" Baudelaire'a? Stąd motto tego tu opisywania! Proszę przeczytać, jak wspominał m. in. Fiszera... kelner. Ile w tym uznanie: "Ale najukochańszy był pan Fiszer!". A tak Go wspominał w "Popiele i wietrze" Antoni Słonimski:

Franc Fiszer, trochę żarłok i trochę gaduła,
Opryskliwy jest nieco, kiedy dobrze nie zje,
Lecz zawsze ten warszawski pyszny Gargantua
Cięty by i dowcipny, czuły na poezję.
Jeśli Bóg humor ceni, to w niebie Franciszek
Co dzień zupę ma dobrą i pełny kieliszek.

Bogactwo książki "Na rogu świata i nieskończoności. Wspomnienia o Franciszku Fiszerze" dopełniają ilustracje i fotografie! Nawet okładka, która kryje pod sobą reprodukcję obrazu J. Rapackiego "W Ziemiańskiej", z rysunkiem Zaruby wyjątkowy... pomysł. to na jednym z jej skrzydełek czytamy: "Na rogu świata i nieskończoności może zamieszkiwać tylko legenda". Czyż to nie zachęta do zmierzenia się z nią? Mnie nie trzeba było namawiać. Książka R. Lotha należy do gatunku z tych, których nie wypuszcza się z rąk i niech mi będzie darowane: odmawianych, jeśli znajomy chciałby ją pożyczyć... Po prostu pewne książki chce się mieć tylko na wyłączność. 

Józef Rapacki "W Ziemiańskiej" (fragment)
Ta książka wciąga nas swoim... humorem. Tych kilka cytatów rysuje przecież oryginała nad oryginały! Takiego poczucia humoru,a nie byle-jakości byle-kabaretów byle-humoru! Na koniec ostatni opinia Romana Lotha:

"WSZYSTKO W NIM I NA NIM BYŁO BARWNE, BUJNE, KWIECISTE, PLASTYCZNE, PEŁNE BLASKU 
I ROZMACHU".

Brak komentarzy: